...na widok zmutowanego psa skamlącego o ratunek, to jednak jedyny moment który na długo pozostanie w mojej pamięci po projekcji tego filmu.
To jest jedyna scena która wbiła mi się w umysł. Będąc mała płakałam, widząc tego biednego, zmutowanego psa. I też póżniej. gdy go uśpił ;(
jako dziecko ogladalam tak przerazajace filmy, rodzice wtedy nie wiedzieli ze dzieci wrazliwe takie jak ja nie powinny ogladac, horrorow i filmow sensacyjnych, czego fektem pozniej byl nieustajacych lek i strach. Co mi do dzisiaj zostalo. Ale scena z psem pamietam do dzisiaj, a ze kocham zwierzeta, to strasznie wryla mi sie ta scena w pamieci.
Dokładnie, z dzieciństwa też pamiętam tego psa i przez tego psa nie mogłem potem spać. Co ciekawe z dzieciństwa nie pamiętam sceny rozgniatania głowy gościa za pomocą windy - jak widać, był to widok mniej traumatyczny :P
ta scena z psem byla nie potrzebna i wywolala ostry sprzeciw kiedy wyszedl film... wiadomo ze to horror i ze to sie nie dzialo naprawde ale moim zdaniem mogli to sobie darowac... dla mnie to juz bylo za wiele... nie wiem co chcieli osiagnac takim zaszokowaniem poza wywolaniem placzu... to bylo tak smutne ze juz do konca filmu o niczym innym nie myslalem... nie musieli tego pokazywac tak doslownie w osobnej scenie... a sam film raczej slaby... gdzies tam sie jeszcze klimat jedynki tli i efekty sa dobre ale calosc kladzie na lopadki scenariusz... to ze historia powiela wlasciwie jedynke jest wybaczalne, ale to ze jest dziurawa i pozbawiona sensu to juz nie... w kazdych 10 minutach tego filmu mozna znalezc sceny ktore nie maja sensu albo bledy logiczne... do tego zupelnie niepotrzebne szokowanie i gore ktorym ktos chcial zastapic braki w klimacie i scenariuszu... po co komu ten pies, po co rozpuszczajaca sie twarz, po co glowa pekajaca jak arbuz i po co ta klamra na koncu z losem szefuncia ktory trafia do tego samego lochu co pies... to nie bylo glebokie tylko tandetne i tylko przypominialo mi znowu o tym psie o ktorym wtedy od 50 minut probowalem zapomniec...
ja sie poplakalam , naprawde smutna scena, ale na koniec filmu ladnie sie odwdzieczyl starszemu
tak, trzeba przyznać że to nietypowa, kontrowersyjna i mocna scena nawet jak na horror. Mnie takie samo wzruszenie ogarnęło też pod sam koniec jedynki kiedy już zdeformowany i w ostatecznej formie bohater/mucha ginie od strzału ze strzelby...
polecam dokument o czworonoznych przyjacielach czlowieka;)
http://www.filmweb.pl/film/Dlaczego+psy+si%C4%99+%C5%9Bmiej%C4%85%2C+a+szympansy +p%C5%82acz%C4%85-1999-567717
tam tez raczej lezke sie uroni;)
właśnie ta scena jest dobra, bo się wbija w pamięć... mało który film ma taka scenę...
a do szefuńcia to co z nim zrobić? exterminacja?
mi się film podoba i wracam do niego od czasu do czasu:))
Nie wiem jak mozna napisac ze scena ktora KAZDEMU wryla sie w pamiec byla niepotrzebna.
No właśnie zastanawiające - ten pies to atrapa która cuchnie siermiężnością na kilometr, porusza się chyba przy pomocy przymocowanych gdzieś za kadrem nitek, a faktycznie scena zapada w pamięć, mimo że jest cholernie przewidywalna, wiadomo, że będzie miała miejsce i wiadomo co się w tej scenie stanie. No a mimo to. Druga fajna scena to jest "jakie piękne światło, jakie uspokające". W gruncie rzeczy scenariusz jest po prostu powtórzeniem muchy1
Właśnie z powodu tej sceny z pieskiem nigdy więcej nie obejrzałam "Muchy 2" i nie zamierzam oglądać... Obejrzałam go pierwszy raz jeszcze w liceum i pamiętam, że tak bardzo wstrząsnęła mną ta scena, że dosłownie ścisnęło mi się serce i popłakałam się. Wiem że to fikcja, ale jednak myślałam jak można takie coś zrobić niewinnemu zwierzęciu? Pamiętam, że już nie interesowała mnie końcówka filmu tak bardzo to przeżyłam. A na koniec dowalili mi jeszcze drugiego mutanta - ale ten sobie akurat zasłużył.