Chińskie smutek i melancholia w jeszcze piękniejszej odsłonie niż w „Jeziorze Dzikich Gęsi”. Tu mniej artystycznie, bardziej kameralnie i realistycznie pokazane tragedie, a wszystko w pięknym, niespiesznym tempie, bo do trzygodzinnego filmu nie ma się najmniejszych zastrzeżeń o dłużyzny. Losy ludzi, których łączy tragedia, i losy Chin kolektywnie podążających ku nowoczesności. Krótkie dialogi i niewypowiedziany ból tego, czego nie da się wyrazić. A na końcu kojąca nadzieja, gdy nie można już unieść rozpaczy. Przepiękny, bardzo dobry film. Egzotyczna sceneria, uniwersalne ludzkie wzruszenia. Zobaczcie koniecznie.